Weszłam do gildii i pierwsze co zrobiłam to doskoczyłam do tablicy ogłoszeń. Zabrałam pierwszą lepszą kartkę, gdy nagle zauważyłam smutną minę Amane. Westchnęłam i podeszłam do niej.
-Chcesz ze mną iść na misję, młoda?
Spojrzałam na Nashi. Liczyłam, że ktoś mnie stąd zabierze, ale nie myślałam, że to będzie Nashi! W sumie nie ma dużej różnicy kto to będzie. Braciszek z nami nie idzie, więc nie będę musiała ich pilnować:
-Chętnie!-uśmiechnęłam się
-To idziemy od razu, nie? To tylko minut drogi stąd. W pobliskim lasku...Będzie trzeba jakiegoś dzika zabić.-powiedziałam i pociągnęłam Amane za rękę nie czekając na jej odpowiedź. Ruszyłyśmy do wyjścia.
Nim zdarzyłam coś powiedzieć zostałam pociągnięta przez Nashi do wyjścia. Zabić dzika ... to chyba nie powinno być tak trudne, żeby od razu prosić o pomoc magów. Wzdrygnęłam się. Więc co jest nie tak z tym dzikiem ? Nim się obejrzałam byłyśmy gdzieś w lesie a ja byłam kompletnie zdezorientowana.
Od pierwszej chwili poczułam dziwny zapach zwierzyny. Nie czekając za Amane ruszyłam przed siebie. Mała biegła za mną co sił w nogach, gdy po chwili zatrzymałam się jak wryta i spojrzałam na krzaki tuż obok Amane.
-Nie ruszaj się!-krzyknęłam, gdy w tym samym momencie olbrzym większy od człowieka wyszedł przed Amane. No i pięknie...Ethan, Gray i Juvia mnie zabiją...
- Aaaa !-upadłam potykając się ze strachu o własne nogi. Byłam tak przerażona, że nie mogłam skupić sie na tyle aby zaatakować go .. czymkolwiek. Chociaż to by go chyba tylko wkurzyło. Wpatrywałam się w to wielkie zwierze, nie mogąc uwierzyć, że takie dziki istnieją. Zamknęłam oczy, czekając aż ten potwór się na mnie rzuci. Cała sie trzesłam a po moich policzkach obficie spływały łzy.
Zauważyłam jak dzik zaczyna biec w stronę Amane. Rzuciłam się na nią i poturlałam się z nią po ziemii niebezpiecznie blisko kopyt zwierzęcia, które chciało nas zabić. Gdy udało mi się podnieść zwierzak zdążył już się obrócić w naszym kierunku. Nie miałam szans nawet krzyknąć:Ryk Ognistego Smoka, ale jedyne co udało mi się zrobić to przywołać ogień, który okrył moje ręce. Rogi zwierzęcia uderzyły we mnie i odleciałam na kilka metrów do tyłu uderzając o drzewo. Poczułam, że tył mojej głowy krwawi tak samo jak i ręce, a także bok w który wbił się drugi róg.
-Amane...Atakuj!-krzyknęłam, ale zwierzę zdążyło już przykuć swoją uwagę na dziewczynkę.
-NASHI
-Wodne cięcie!-wyprowadziłam kilka strumieni wody. Niektóre nie trafiły w dzika, inne zrobiły na jego ciele kilka głębszych nacięć a dwóm jakimś cudem udało się trafić go prosto miedzy oczy. Dzik padł od razu prawie przede mną. Nie miałam czasu na radość. Od razu pobiegłam do Nashi:
-Dasz radę wstać?
Zaśmiałam się i lekko się krzywiąc podniosłam się i złapałam za bok.
-Nie wierzysz we mnie młoda?-zaśmiałam się przez co zakrztusiłam się swoją krwią. Nagle nawet nie wiem skąd Lucyfer i Tetsu do nas podbiegłu. Cholerni zdrajcy...Nie mogli przyjść wcześniej?! Usiadłam ledwo co na grzbiecie Lucyfera wskazując, aby Amane zrobiła to samo. Oj przyda mi się trening. Oj przyda...
Byłam tak spanikowana, że nie mogłam myśleć o niczym innym jak o Nashi. Dobrze, że Lucyfer i Tetsu przyszli, nie wiem czy dałabym rade unieść Nashi, nawet nie miałam czegoś aby zrobić jej prowizoryczny opatrunek. Głupia, głupia. Wykonałam polecenie Nashi, cały czas na nią spoglądając:
-J-jesteś pewna, że wszystko w porządku ? Jestem taka bezużyteczna !
-No oczywiście! Przecież to moja wina, że nie wyniuchałam dokładnego położenia dzika.-westchnęłam. Zdecydowanie...WIĘCE
-Dziękuję - uśmiechnęłam się słysząc komplement Nashi. Ona nie jest taka zła. W sumie jakby tak pomyśleć to nigdy nie była zła. Kiedy zaczęłam patrzeć na nią w taki dziwny sposób ? Ach, no tak Ethan. W momencie kiedy zaczęła dziwnie na niego spoglądać przestałam być w stosunku do niej taka miła. Ciekawe dlaczego ... ? Spojrzałam na nią i aż sama skrzywiłam się jakbym to ja była ranna. To chyba nie jest dobra pora aby pytać o takie rzeczy.
Gdy tylko podeszliśmy do gildii wymamrotałam:
-Idź po zapłatę pod ten adres.-wskazałam palcem kartkę, którą wyjęłam z kieszeni
-A ja idę do cioci Wendy. No i weź ze sobą Tetsu niech dziad jakoś odkupi swoje krzywdy.-mruknęłam patrząc zło wrogo na jaguara. Po chwili Lucyfer ruszył w kierunku domu cioci ze mną na grzbiecie.
-Weź sobie zapłatę jako kieszonkowe!
Pożegnałam się z Nashi i poszłam pod wskazany adres po zapłatę. Nie mogę wziąć całości dla siebie. Tetsu cały szedł ze mną :
-Ej, Tetsu myślisz, że jak kupie Nashi jakieś ciasto to jej sie polepszy ?- mimo, że mówiłam to do jaguara, to bardziej tak jakbym myślała na głos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz