wtorek, 29 lipca 2014

,,Ej ty! Czy ty mnie nazwałeś deską!?"~Shi Cheney

Imię : Shi
Nazwisko : Cheney
Pseudonim : Deska
Płeć :  Ty też mi powiesz, że jestem za płaska, aby być kobietą!
Status : Żywa
Orientacja : Hetero
Wiek :  Juuroku
Data Urodzenia :  Zima, 28 Luty, 3:33. Porodówka. Zabrana natychmiastowo od matki. 
Gildia : Sabertooth
Znak : Granatowy, na plecach między dwoma łopatkami.
Drużyna : Etto.. wolę chodzić sama, ale czasami wyciągnie mnie Akira.               
Partner : Nie chce nic mieć związanego z jakimś udupasem.
Przyjaciele : Nie rozmawiam o tym na głos...
Wrogowie : Wielu wrogów. Długo wymieniać. 
Moc : Nie odziedziczyłam mocy po ojcu, lecz po matce. Magia Podmiany, to mój żywioł, ale. Posiadam jedną zbroję, która jest nasycona mocą Rogua. Jeszcze nie umiem nią opanowywać, gdyż moje ciało zostaje zbluźnione. Próbuje trenować powoli, aby dojść do szczytu jak mój ojciec!
Umiejętność : Giętkie ciało. Wygimnastykowana jak Chińska zawodniczka lekkoatletyki. Opanowanie władzy na jakiejkolwiek broni. Biała, topory albo kije. Wszystko w jednym małym paluszku.
Zamieszkanie :  Domek Cheney’ów. Spory kawał od Sabertooth.
Pokrewieństwa :
 Ojciec – Rogue Cheney
 Matka – ???
Wygląd : Pierwsze, co rzuca się w oczy chłopakom, to mój płytki biust! Nie mam kompleksów, ale denerwują mnie te przezwiska! Druga rzecz, która również szybko przykuwa uwagę, to mój wzrost... Metr pięćdziesiąt sześć… Czasami się zastanawiam, czy nie powinnam mieszkać z krasnalami! A może moja matka była leprikonem? Tylko, gdzie mój garnek złota! Fakt, szczęście mi dopisuje dość często, ale… Kasa by mi się również przydała! Moje węglowe włosy, sięgają do ramion. Lubię zapinać je w różne fryzury, typu : warkocze, kucyki, koki. Można się zorientować, po tym jak układ moich włosów się zmienia przy każdej podmianie zbroi. Czarne jak smoła oczy, dają wrażenia wiecznie puste. Nie mają końca, a czasami nawet odczuwasz, że cień, który tam zawsze panuje, wchłania Cię. Zmieniają mi się na czerwone jak u taty, gdy się zdenerwuje i to nie na żarty, wtedy można zauważyć moje źrenice, jak i lecącą pięść, celującą pomiędzy Twoje oczy…
=
Nie można ocenić mojego gustu do ubrań jednym zdaniem, gdyż ubieram się na różne sposoby, lecz jest jedna ważna zasada u mnie… Wszystko musi pasować… Nie może być jednej skarpetki takiej, a drugiej takiej! Och, nie! W zimę moja cera jest mleczna, gdy śnieg się topi, a zza chmur widać pierwsze promienie. Moja skóra rodzi się na nowo do życia i jest normalna. Mój zgrabny nosek podarował mi tata, natomiast mocno czerwone usta odebrałam od mamy, której nigdy nie widziałam na oczy… I chyba ojciec też…
Charakter : Osoby, które pierwszy raz mnie widzą od razu traktują mnie, jak chłodnego człowieka, który nie zna żadnych zwrotów grzecznościowych... Nie mylą się! Jestem taka, ale tylko dla tych, których widzę pierwszy raz i nie będę miała z nimi żadnych, ważnych kontaktów. Nie znam dla takich ludzi miłego tonu lub kultury jakiegoś tam stopnia. Traktuje go jak śmiecia, jeżeli będzie mu na mnie zależeć, przetrawi moje obelgi i zacznie próbować działać. Zauważam takie coś błyskawicznie, natychmiastowo zmieniam podejście do niego/jej. Zaczynam być miła, kulturalna oraz śmieszna. Tak to jest ta ,,lepsza” strona. Umiem udawać głupka, aby kogoś pocieszyć. Podnoszenie na duchu mi nie wychodzi, lecz staram się z całego serca. Skoro mój przyjaciel cierpi, odczuwam od niego taki sam ból na sercu. Coś jak papużki nierozłączki. Uśmiecham się częściej od taty. Nie spędzamy dużo czasu, nie to, że mamy złe kontakty, ale po prostu Rogue nie ma dla mnie czasu, a tak dla siebie jesteśmy jak przyjaciele! Spokojnie pójdziemy na piwko, obejrzymy walki z piwkiem w lakrymo-wizjach itd. Nie nudzę się z nim, tylko nie lubię jak nie ma dla nie czasu. Rozumiem to i szanuje, jednak… Za mało. Denerwują mnie ludzie, którzy co chwile prawią o sprawiedliwości albo to, że na świecie jest wieczny nie ład. No może jest lekki chaos, ale po to jest Rada. Ona nad wszystkim panuje. Lubię Magiczną Radę, nawet podzielam ich zdanie, ale nie raz złamałam zasadę, która skończyła się dodatkowym papierkiem dla Sting’a. Psychicznie jestem wytrwała, trudno mnie złamać, żeby pobiegła do kąta i płakała. Jak już o łzach. Bardzo rzadko płacze. Ostatnio wydusiłam z siebie tą zbędną ciecz… Kilka lat temu? Tak. Zmarła mi wtedy złota rybka.

Historia : Od czego tutaj zacząć? Hmmm… Może wytłumaczę wpierw, dlaczego nie znamy mamy? To się zaczęło szesnaście lat temu, wtedy kiedy jeszcze nie byłam planowana. Właściwie, nigdy nie byłam, to był ,,wypadek”. Jak nazywał to ojciec. Raz upił się naprawdę mocno, bo ostra impreza dziejąca się prawie na pół Fiore tak rozkazała. Wszyscy się bawili na różne sposoby, ale Cheney wylądował w łóżku z jedną obcą kobietą. Pamięta ją jak przez mgłę, jak się obudził rano, to jedynie słyszał dźwięk zamykających się drzwi. Po tygodniu zapomniał w ogóle o tej przygodzie z tą kobietą, ale… Dziewięć miesięcy później… Ktoś zapukał do drzwi, gdy je otworzył. Pierwszy raz mógł mnie zobaczyć. W koszyku, owinięta kocem z kartką na brzuchu. Wiadomość od mojej matki była taka : ,,Zaopiekuj się nią. Ja nie mam zdrowia, ani pieniędzy, aby to zrobić. Nie umiałabym się opiekować dzieckiem, które mogłoby być skazane na śmierć. Nie szukaj mnie. Bo i tak nie znajdziesz. Skup się na Twojej jedynej córce. Wybacz, że Ci to robię… Rogue. Ma na imię Shi. Dbaj o nią ♥”.Czy jest mi smutno, że to zrobiła? Nie. Cieszę się, że mam takiego ojca, a nie innego, a skoro nie miała pieniędzy oraz zdrowia, to dobrze zrobiła. Szanuje gest, aczkolwiek nie robi na mnie jakiegoś większego wrażenia. Nie jestem wdzięczna. Sama nie wiem czemu. Tata zaczął mnie uczyć magii w wieku siedmiu lat, ale skutki były takie, że Cienie źle wpływały na moje ciało. Zostało obluźnione. Chorowałam. Długo chorowałam, ale rehabilitacja stworzona przez Świętą Magię Sting’a pomagała mi. Po roku wyzdrowiałam, a ojciec przyrzekł na swoje życie, że już nigdy to się nie powtórzy. Jak zauważyłam, że moja magia służy do Podmiany? To proste. Jak tata chciał ze mną wyjść. Przebierałam się z piżamy na wyjściowe ubranie szybciej niż inne dziewczyny. Dosłownie kilka sekund i już. W dodatku mogłam telepatycznie podnosić kosmetyki, aby łatwiej się wymalować. Miałam wtedy czternaście lat. Mając lukę w magii, byłam najsłabsza, ale dwa lata mi wystarczyły, aby być na poziomie Akiro. Widząc moją moc, zauważył mnie dopiero i zaczął się kumplować. Zbliżają się Igrzyska, a ja zamierzam wziąć udział! Poprowadzę moją drużynę do zwycięstwa!


Zwierzątko :
 Śnieżny Królik – Baks
Lubi : Lubię wiele rzeczy, ale najbardziej zieloną herbatę oraz tofii.
Nielubi : Natarczywych ludzi
Kocha : Chodzić na zakupy ♥ Rysować ♥ (Lecz wychodzi jej to naprawdę... słabo)
Nienawidzi :  Gdy ktoś ją przyzywa : Do mnie moja desko! 
Wady : 
 
 Rysuje co chwilę i pokazuje to ludziom. Oczekuje na pozytywne opinie, a dostaje przeciwne...
 Szybko się niecierpliwi do swojego przezwiska
 Może nawet zostawić kogoś w bitwie, aby ratować swój tyłek
 Nie lubi alkoholu
Zalety :
 Jeżeli przyjaciel walczy i przegrywają, a ma szansę ucieczki. Walczy w ramię, ramię. Przyjaciół nie porzuca
 Gdy ktoś jest w opałach od razu biegnie pomóc
Ciekawostki :
  Jest lewo ręczna
 Umie lekko dziedzinę run
 Umie tańczyć profesjonalnie
 Jest urodzoną aktorką
 Nie umie grać w hazard
 Boi się przegranej
Skype : verona8717
GG : 12115204
Gmail : notfatalangel@gmail.com

2 komentarze:

  1. O postać która mi się podoba!
    Esteban: Ehem.
    Cicho siedź wieczny mruku...!

    OdpowiedzUsuń
  2. Akira: YEY! Tu jest coś o mnie.
    *facepalm* Miałeś ocenić KP
    Akira: No ti deska...
    NIE ROZMIAR PIERSI SIĘ LICZY DEKLU! *jeb z buta*
    Nashi: ALE SIĘ NAPALIŁAM NA WALKĘ! <3333
    Dobra...Kp super :D Postać mi się też podoba ;3 No i co tam jeszcze...A! Pomysł z imprezą i kartką mnie rozwalił xDDDDD

    OdpowiedzUsuń