niedziela, 1 lutego 2015

Jak spotkać rudą małpę i nie zwariować

Siedziałam znudzona w gildii. Opierając głowę o blat stołu, spoglądałam na tablicę z misjami. Tak bardzo chciałabym na jakąś pójść. Wstałam i rozejrzałam się za kimś kto mógłby mnie na nią zabrać. Ciekawe czy jakbym ładnie poprosiła Kid'a to by się zgodził... Zobaczyłam, że siedzi przy innym stole odwrócony do mnie plecami. Zakradłam się do niego i zakryłam oczy dłońmi:
- Kim jestem? - trochę zmieniłam głos.
Znudzony siedziałem w gildii. Chciałbym pójść na misję ale rodzic mieli ostatnio jakieś wąty w tej sprawie. Długo myślałem, gdy ktoś mnie zaszedł od tyłu i zasłonił oczy. Oczywiście od razu wiedziałem, że to Amane, bo kto by inny ? Ale nie będę niszczył jej zabawy:
- Kto? Nie mam bladego pojęcia! Któż to jest? - próbowałem się nie zaśmiać, co mi bardzo dobrze wychodziło - Nie wiem! Emily? Tsuki? Amane? Aniele Stróżu?

Zaśmiałam się cicho. Naprawdę się na to nabrał! Rzeczywiście wyglądało na to, że nie wiedział kim jestem...kiedy znowu nazwał mnie aniołem stróżem, lekko zadrżałam, a na moje policzki wkradł się rumieniec:
- N-nie...próbuj dalej... -  starałam się mówić ze zmienionym tonem ale Kid skutecznie mnie rozkojarzył i trochę nie wyszło.

- Amane aniołku coś ci już zmiana głosu nie wychodzi... nawet nie muszę na ciebie patrzeć i tak wiem ze to Ty... i jeszcze się rumienisz... - uśmiechnąłem się sam do siebie - No to co? Jaki masz do mnie interes? Co chciałaś ode mnie?
Zabrałam dłonie i nadymałam policzki:
 - Miałeś po prostu szczęście! Specjalnie mnie rozkojarzyłeś i tylko dlatego byłeś w stanie zgadnąć! - Usiadłam obok niego - No to... dlaczego miałabym mieć jakiś interes? Ja chciałam się tylko przywitać z przyjacielem! - Uśmiechnęłam się. Jeśli powiem mu, że chciałabym iść z nim na misję, pewnie się nie zgodzi...ale spróbować zawsze można!

- Aha tylko to... - spuściłem wzrok i westchnąłem głośno bo wszystkie moje plany i rozmyślania poszły w pierony - A miałem taką wielką nadzieję... nadzieję, że pójdziesz ze mną na misję... jednak nie chcesz... wiedziałem że strasznie nawaliłem... i jestem debilem... przepraszam... no cóż... jak nie chcesz iść na misję to zrobimy coś innego? Strasznie tu nudno... - ominąłem przelatujący stół - kompletna nuda... tu nigdy nie ma nic ciekawego...
- Ch-chciałeś iść na misję ze mną? - poszłam w ślady Kida i ominęłam lecący stół. Rozejrzałam się za siebie czy nie mówi tego do kogoś innego - Ja myślałam, że nie chciałbyś iść ze mną na misję, więc bałam się zapytać! Jasne, że chce iść! Na co czekamy? Chodź, chodź! - Pociągnęłam go w stronę tablicy z misjami - Tym razem ty jakąś wybierz!
- Nie tak szybko bo się wywale! - uśmiechnąłem się miło i spojrzałem na tablicę - tyle misji... hmm... - zabrałem jedną karteczkę - mam uraz do złodziei ale tu piszą, że to taki mały złodziej i jest jeden... to damy sobie rade ! Jak sądzisz? Chyba że wolisz szukać kota jakiejś starszej pani i znudzić się na śmierć...
- Złodziej, mówisz? Możemy iść! Nie chcę szukać kotów bo zazwyczaj na takie misję chodzę z rodziną...mówią,
​ że dzięki temu powoli nabiorę doświadczenia...​gdzie to jest? W Magnolii? A może jakimś sąsiednim mieście?- W... Yyy... - kartka była dosyć dziwnie zapisana... jakby lekarz pisał .... - W Magnolii... tak w Magnolii! Taki dosyć mały sklepik... ale pieniędzy dużo dają... chyba musi już nie raz okradać tamto miejsce... no cóż ... komu w drogę temu czas! Czy jakoś tak to leciało... ale na wszelki wypadek jakby ktoś pytał to nie idziemy na misję ... bo jeszcze znowu będą się mnie czepiać.
Pokiwałam twierdząco głową. Skoro to w Magnolii, nawet nie zauważą naszej nieobecności albo uznają, że poszliśmy na spacer. Wskoczyłam Kid'owi na plecy:
 - Prowadź mój przyjacielu! - roześmiałam się i mocno wtuliłam w jego plecy, żeby przypadkiem po drodze nie spaść. Nie widziało mi się spotkanie z ziemią w taki sposób.

- Ech... znowu zostałem twym konikiem.... no dobrze - na szczęście Amane jest lekka jak piórko... aż mi się miło zrobiła jak ona się tak przytuliła... poszedłem prosto w stronę naszego kochanego sklepiku... lubię robić zadania z Amane! Mam tylko nadzieje, że ten złodziej naprawdę jest jakiś mały i znowu nie zawale całej roboty... po jakimś czasie doszliśmy na miejsce - No Amane jesteśmy ja miejscu... - spojrzałem na nieduży sklep - Ten sklep jest jakiś taki... no... nie za duży... jaki złodziej kradnie w takim sklepie? Przecież jest mała szansa, że ucieknie... nieważne ... chodźmy! Panie przodem! - postawiłem ją na ziemi - Może ktoś nam da jego bądź jej zarys...
Zaśmiałam się cicho na stwierdzenie Kid'a. Lubię robić z nim zadania. Droga była naprawdę krótka ale ja i tak prawie zasnęłam. Kiedy oznajmił mi, że jesteśmy na miejscu trochę się przestraszyłam ale staram się nie dać tego po sobie poznać. Stanęłam na ziemi, szybko rozejrzałam dookoła i weszłam do środka. Kid ma rację...sklep jest bardzo mały ale też łatwo da się okraść - Można powiedzieć, że złodziej poszedł na łatwiznę, wybierając taki sklep:
 - Tym razem ja podeszłam do lady, przedstawiłam nas i poprosiłam o rysopis. Po chwili pokazałam Kid'owi cel Naszej misji - Śmieszny trochę, nie sądzisz?

Przyjrzałem się dokładnie - Czy mi się wydaje czy już go kiedyś widziałem...? - zacząłem myśleć... - No to co robimy? Sądzę że raczej nie wejdzie przez te oto drzwi...
Naciągnąłem kaptur na głowę i chwyciłem miecz wchodząc tak zwanie "z buta". Lubie straszyć tych głupich ludzi w sklepie.... to moje nowe hobby! A kolo południa mają najwięcej kasy:
 - No cześć! Wróciłem! Tęsknicie? - zaśmiałem się szyderczo i podszedłem do kasy. Podałem pani kasjer worek i odwróciłem się do dwójki dzieci ... znaczy oni chyba byli w moim wieku ... nigdy ich wcześniej nie widziałem - Tyle ile zawsze poproszę.... A wy co się tak gapicie?

Zamrugałam kilka razy chcąc upewnić się, czy to się stało naprawdę! Chłopak wszedł i jak gdyby nigdy nic zażądał pieniędzy...on naprawdę musiał często tu przychodzić...sp​ojrzałam na rysopis i na złodzieja. Przez ten kaptur nie mogłam mu się przyjrzeć. Podeszłam do niego i sięgnęłam dłonią za materiał kaptura, żeby go ściągnąć.
Stałem zszokowany. Wydawało mi się, że skądś go znałem.... rysować i ten głos... ewidentnie go kiedyś już spotkałem! Tylko gdzie? Nawet nie zauważyłem jak Amane do niego podeszła, bo byłem pogrążony w myślach... po chwili wróciłem do tego świata:
 - Amane! Co ty robisz? - krzyknąłem cicho... tak, tak się da...

- Ej! Co ty robisz?! Taka mała dziewczynka myślała, że mnie odkryje?! No chyba nie! - naciągnąłem go bardziej na wszelki wypadek i zabrałem worek - Przyjdę jutro o 14 a teraz żegnam! I nie chce was tu jutro widzieć... - odwróciłem się od nich i ruszyłem w stronę drzwi, żeby jak najszybciej uciec.
Chciałam odpowiedzieć Kid'owi ale ledwo otworzyłam buzię a ten złodziejaszek zaczął na mnie krzyczeć! Zacisnęłam dłonie w pięści i nadymałam policzki:
- Nie jestem małą dziewczynką ty...ty... - wręcz poczerwieniałam ze złości - ...niesymetryczn​y ciućmoku! - wykrzyczałam w stronę wybiegającego ze sklepu chłopaka. Ruszyłam w jego ślady i wyszłam, szukając go wśród ludzi. Tupnęłam ze złości nogą. Nie dam mu uciec! Jeszcze będzie mnie błagał o litość!

- Amane czekaj na mnie! - pobiegłem za nią. Dalej miałem bardzo mieszane uczucia co do tej misji i chłopaka... takie głupie uczucie, że już go kiedyś widziałem... zacząłem się rozglądać czy go gdzieś nie ma. Nie miał żadnych szczególnych cech, więc nie wiedziałem czego szukać! - jest tyle ludzi ... wątpię żebyśmy go znaleźli...
Nie szedłem za szybko... po co? I tak nikt mnie nie znajdzie, bo jestem istnie genialny! Stanąłem pod ścianą i przeliczałem pieniądze... aż mi się przypomniał ten jej pisk i głupia mina gdy wychodziłem ... zacząłem udawać jej dziewczęcy głosik :
- Ty niesymetryczny ciućmoku! Bo się jej niby wystraszę... - powiedziałem sam do siebie śmiejąc się szatańsko. Przerzuciłem worek przez ramię i powolnym krokiem szedłem w stronę domu... po co się spieszyć? Taki piękny dzień... aż bym do kasyna poszedł...

Spojrzałam na Kid'a. Nie dam temu podrzędnemu złodziejowi się wykiwać. Stanęłam przed nim i chwyciłam go za policzki :
- Nawet nie próbuj rezygnować! Wciąż możemy go złapać. Musimy tylko chcieć! Wykonywaliśmy trudniejszą misję, więc to dla nas pestka! - Uśmiechnęłam się szeroko. Tak...damy radę. Musiało być w jego wyglądzie coś co wyróżniało go spośród innych...miecz..​. - Kid on miał miecz! Na pewno go znajdziemy, w końcu kto normalny chodzi z mieczem po mieście? Oprócz....cioci Erzy...Tak! Miecz! - wbiegłam w tłum ludzi rozglądając się za zakapturzonym osobnikiem z bronią. Znajdę go choćby nie wiem co!

- Chodzi z mieczem... - cholera to uczucie mnie zabija od środka... - Czekaj bo się zgubisz! Biegłem za nią rozglądając się dookoła. Po jakimś czasie dojrzałem go w tłumie... Spacerował sobie jakby nigdy nic, a przed chwilą okradł sklep... Dekiel! Dekiel jak nic po prostu! - Tam Amane! - Chwyciłem ja za rękę - Szybko bo nam zwieje! - ruszyłem szybkim krokiem. - Ale czekaj... Musimy go zajść od tyłu, bo nam zwieje... Po cichutku...
Spokojnie szedłem przed siebie. Szerze mówiąc nawet zwolniłem... Zmęczyłem się byciem genialnym! Poza tym, im później wrócę do domu, tym będzie większe prawdopodobieńst​wo, że panna Marianna, moja wkurzająca siostra będzie spać... Poprawiłem miecz przypięty do pasa i włosy pod kapturem (oczywiście nie zdejmując go... jeszcze spotkam moją drugą siostrę i dostanę ochrzan... Zawsze chciałem mieć brata...). Ciekawe czy ta idiotka ze śmiesznym głosikiem będzie jutro w tym sklepie... Wyśmiewanie się z niej jest na prawdę fajne!
Na początku zignorowałam krzyki przyjaciela i skupiłam się na szukaniu. W pewnym momencie poczułam uścisk na dłoni i spojrzałam w stronę, w którą ciągnął mnie Kid. On sobie spacerował jak gdyby nigdy nic! Dekiel! Nawet nie umie postępować jak złodziej a każdy wie, że po kradzieży powinno się natychmiast zbiec z miejsca przestępstwa :
- Musimy go jakoś obezwładnić. W każdej chwili może wyjąć miecz... - spojrzałam na nieświadomego niebezpieczeństw​a chłopaka - ...choć w sumie nie
wygląda na takiego. Skradajmy się! - szepnęłam. Ścisnęłam rękę Kid'a i za zaczęłam po cichu zbliżać się do tego złodzieja od siedmiu boleści.
To cholerne uczucie, że go znałem męczyło mnie od środka jak brat symetrii... nie... nic nie męczy bardziej niż brak symetrii! - Plan jest taki... - szepnąłem... choć w środku dnia przy tylu ludziach mogłem się równie dobrze wydzierać i tak by mnie ten dureń nie usłyszał! - Ja go jakoś obezwładnię, zabiorę mu broń ty pieniądze, oddamy go w ręce dobrych służb i mamy happy end! - to będzie bardzo proste patrząc na to jaki był nieuważny... Chciałem go postrzelić z pistoletu... ale to chyba zbyt brutalne patrząc na to, że może to być głupi małolat (ja też jestem małolatem... ale mądrym małolatem!). Wziąłem więc jakiś kij nawet nie wiem czy to była gałąź czy kij od miotły... I trzepnąłem go prosto w łeb! Nim zdążył odnaleźć się w sytuacji przycisnąłem go do ściany... Strasznie był słaby... - Amane chodź tu i mi pomóż!
Spokojnie sobie szedłem... a tu nagle jakiś idiota walnął mnie w głowę i przycisnął do ściany żebym nie mógł dosięgnąć miecza! To już jest szczyt chamstwa! Debilizm na skalę światową! Jak można uderzyć niewinnego przechodnia i przygwoździć do ściany?! Co z tego, że okradłem sklep...? Też mam jakieś prawa co nie?! - Puszczaj mnie w tej chwili! - szarpałem się na boki ale ta cholera mocno trzymała... Albo to ja obijałem się przez najbliższe 3 lata... tak czy siak to nie fair! - Co tu się do cholery dzieje?! - upuściłem worek z którego wysypały się pieniądze - To jest moje! Jak ruszysz to stracisz życie!
Uważnie słuchałam Kid'a i potakiwałam dając mu znać, że popieram jego pomysł. Cały czas uśmiechałam się szeroko na myśl, że damy temu głupkowi nauczkę. Obserwowałam jak on wykonuje swoją część planu i kiedy usłyszałem swoje imię podbiegłam po nich w radosnych podskokach. Zaczęłam zbierać pieniądze do woreczka:
-Dobrze ci tak! - wstałam z ziemi i dałam mu pstryczka w nos. Chciałam coś powiedzieć Kid'owi ale moja ciekawość znów dała o sobie znać i ściągnęłam chłopakowi kaptur z głowy. Pierwsza myśl jaka mi się nasunęła patrząc na niego to... -...Jabłko.

Puściłem chłopaka na ziemię i przydeptałem noga żeby leżał - Czekaj.... czekaj... Ja cię znam! Malbork? Czy jakoś tak miałeś na imię! Zawsze poznam ten twój głupi fryz i kraciastą koszule! - roześmiałem się głośno - Czemu kradniesz? Już ci twoje kochane kasyna nie wystarczą? I skąd ta twoja blizna na twarzy? Siostra cię pobiła! - wiem wyszedłem teraz na idiotę... ale on mnie kiedyś męczył i razem z siostrą to byli prawdziwi kanciarze i postrach ulicy... Należy mu się nauczka!
- Nie żadne jabłko tylko Malbork sam we własnej osobie! Kid puść mnie! Wiem, że to ty bo zawsze poznam ten damski głos i kątem oka widzę te twoje głupie włosy! Pofarbuj się na normalny kolor! - próbowałem wstać - A mogłem uczyć się walczyć... A to czemu to robię i skąd mam bliznę to nie twoje sprawy! Idźcie sobie oboje! Jak najdalej!
Zamiast pomóc Kid'owi z Malborkiem zaczęłam się śmiać :
- Jesteście...zaba​wni. - Gdyby się lubili to mogliby się dobrze dogadywać. Zaciekawiło mnie skąd się znają ale teraz było coś ważniejszego co musiałam od niego wyciągnąć. - Jestem Amane. Miło mi cię poznać...Malbork​u. Czemu kradniesz? Są ciekawsze sposoby na zarabianie pieniędzy...i są legalne. -
Kucnęłam i nachyliłam się nad nim.
Znudziło mi się stanie na nim... tak więc dobie siadłem... po turecku... na jego plecach... co mnie obchodzą jego żebra i kręgosłup? Jak już stwierdziłem należy mu się - No? Powiedz nam czemu kradniesz... - tak mi się strasznie chciało śmiać jak na niego patrzyłem...
- Nie będę zarabiał pieniędzy w inny sposób... nie mam referencji do żadnej pracy... A Marianna mówi, że praca jest dla debili ... do kasyn mnie już praktycznie nie wpuszczają, bo zawsze wszystkich ogrywałem... - podniosłem się zrzucając Kid'a z pleców - A ty jak jeszcze raz na mnie usiądziesz będziesz miał do czynienia z moim świętym mieczem deklu! - nie miałem zamiaru im uciekać... nie bez pieniędzy.

- Praca nie jest dla debili! To twoja siotra mówiąc tak jest debilką! Poza tym nie trzeba mieć do każdej pracy referencji! - rzuciłam się na niego, żeby nie próbował uciec co skończyło się tym, że zwisałam z jego pleców, oplatając jego szyję rękoma - Chodź z nami do Fairy Tail, tam nie trzeba mieć referencji! - pokazałam mu przed twarzą znak gildii na mojej dłoni.
W tej chwili wykonałem typowego face palm'a patrząc na nich... później nastała chwila ciszy gdy do mojego mózgu doszło co ona powiedziała... - on w Fairy Tail?! Co?! Nie! Jego nie! To zły człowiek! Nie możemy go wziąć do Fairy Tail!

- Wy jesteście w Fairy Tail ...? - starałem się powstrzymać ale wybuchłem śmiechem - No racja... mogłem się domyślić ! Nigdzie indziej by was nie przyjęli! Fairy Tail to banda durniów i debili, którzy cały dzień się kłócą! Tam są sami dziwacy! Ja tam nie dołączę z własnej woli prze nigdy! Ale to nigdy! A teraz zejdź ze mnie... i jeszcze jedno... nie nazywaj mojej siostry debilką bo to bezlitosny potwór ... zrobiła mi mieczem głęboką bliznę na pół twarzy...
Puściłam go i trwałam w bezruchu nie mogąc uwierzyć w to, jak nazwał naszą rodzinę... zacisn​ęłam dłonie w pięści, stanęłam przed nim i spojrzałam na niego, posyłając mu gniewne spojrzenie:
- Nie masz prawa obrażać Fairy Tail! Jak jesteś taki mądry to walcz ze mną. Tutaj i teraz. Zobaczymy kto będzie taki mądry kiedy będziesz zbierał zęby z ziemi! - byłam gotowa rzucić się na niego z pięściami i przerobić mu buźkę tak, że by go ta jego głupia siostra nie poznała!

- Amane nie trać na niego nerwów, nie warto! - próbowałem jakoś załagodzić sytuacje... nienawidzę Malborka... nienawidzę jego siostry... ale bądź co... jestem tu chyba najstarszy i nie mam zamiaru brać odpowiedzialnośc​i za to co się tu dzieje...
- Przepraszam nie bije się z dziewczynami ... wyjątkiem jest moja siostra, z nią się często bije.... słuchaj jestem wolnym człowiekiem i mogę sobie mówić co mi się tylko chce ... a to już nie moja wina ze jesteście dziwni... przez ciebie chce mi się śmiać...
- Nie tracić?! Ale on..! - W przypływie złości zamknęłam go w wodnym więzieniu ignorując to, że nie będzie mógł oddychać. Należało się cwaniaczkowi! Szybko się otrząsnęłam i puściłam go - Z Fairy Tail się nie zadziera... - Wysyczałam przez zęby i ruszyłam przodem w stronę sklepu, żeby oddać właścicielowi ukradzione pieniądze.
Poszedłem grzecznie za Amane. Nie ma nic gorszego od wkurzonej kobiety... nie ma! No chyba ze teściowa... no ale teściowa tez kobieta ... - Załatwiłaś to po mistrzowsku ! Na pewno teraz się odczepi! - i oto w tym momencie usłyszałem jego krzyk... cudownie czyż nie?
- EJ! A WT GDZIE?! - biegiem za nimi - co wy robicie z tą kasą ?! Weźcie ją sobie a nie oddajcie... to nie logiczne! Po co wy to robicie?
Stanęłam i odwróciłam się, obdarzając Malborka chłodnym spojrzeniem - Robimy to co do nas należy, czyli pomagamy ludziom, którzy potrzebują pomocy. Myślisz, że długo wyżyjesz z kradzieży? Każdy człowiek kiedyś odpowie za to co zrobił w życiu a kiedy nadejdzie taki moment, będziesz żałował, że nie wykorzystałeś szansy, którą ci daliśmy... - Spojrzałam na Kida, który był wyraźnie zadowolony. Podeszłam do niego i ścisnęłam policzki dłońmi tak, że zrobił z ust charakterystyczn​y dziubek - ...swoją drogą...Kid dlaczego go tak po prostu zostawiłeś? Przecież naszą misją jest złapanie tej rudej małpy!
- Wiesz... znam go nie od dzisiaj... Jest rudą małpą przepełnioną nienawiścią do wszystkiego co żyje, a zwłaszcza do siostry... Po co mam się wysilać z łapaniem go, skoro on sam za nami pójdzie? On z pustymi rękoma do domu nie wróci! A jak wróci to raczej z niego już nie wróci! Więc tak czy siak siak się go pozbędę - pogłaskałem ją po głowie.
- Jak na was patrzę to mi się niedobrze robi... - podszedłem do nich... No czego ja się mam po nich spodziewać? Banda debili z Fairy Tail nic więcej! - z kradzieży żyję od niedawna... Ale jestem istnym mistrzem grania w karty! Takiego kanciarza jak ja nie znajdziesz nigdzie! A w każdym razie nie w takim wieku! A poza tym... co mnie ludzie obchodzą? Myślisz, że oni mnie lubią albo szanują? Ja tylko odwzajemniam ich uczucia!
Puściłam Kida i pozwoliłam mu pogłaskać mnie po głowie bo w sumie...uspokoił​o mnie to. - Jakbyś dał sobie i innym szansę to na pewno byś znalazł przyjaciół a szacunku na pewno nie zyskasz okradając sklepy....żal mi cię trochę wiesz? Musisz czuć się samotny... - stanęłam przed nim i spojrzałam na niego ze współczującym uśmiechem.
- Mnie tam go nie żal... dobrze mu tak niech sobie żyje w tej swojej głupiej samotności! Mam to gdzieś czy on się będzie czuł samotny... Niech sobie zdycha w tej samotności ja mu nie pomogę! Nigdy, a nigdy!
- Dzięki za współczucie Kidusiu... Ale szczerze ja nie potrzebuję przyjaciół... to jest tylko strata czasu! Szacunku nigdy nie zdobędę... Zacytuje sobie siostrę "w twoim przypadku Malborku, żeby zdobyć szacunek musisz zrobić trzy rzeczy: przefarbować włosy, kupić trumnę i zakopać się dwa metry pod ziemią... Amen" - Starałem się nie patrzeć w te jej wielkie współczujące oczy... ale jej wzrok był jakiś hipnotyzujący...​ - Nie gap się tak na mnie to wygląda dziwnie
Zignorowałam Kida i skupiłam całą swoją uwagę na Malborku:
- Zaprzyjaźnij się ze mną! Udowodnię ci, ze dobrze jest mieć przyjaciół i, że nie jest to stratą czasu! - Chciałam mu pomóc. Wydawało się jakby trochę się zagubił i nie miał osoby, która pokazałaby mu właściwą drogę. Podarowałam mu mu najszczerszy uśmiech jaki byłam w stanie zrobić.

- Oszalałaś?! On cie ściągnie na złą drogę! Nie przyjaźnij się z nim! - wiem, że mówię jak histeryk właśnie w tej chwili... Ale jak oni się będą przyjaźnić to ja tego psychicznie nie wytrzymam
- Nie będę się z tobą przyjaźnił! Po co mi przyjaciel?! Nie potrzebny! W takim tempie to ja wyląduje w kryminale, a tam przyjaciele tez mi nie potrzebni! Nie mam czasu na przyjaźń... od rana do wieczora muszę ten... no... mam ważne zajęcia!!
- Nie oszalałam - odpowiedziałam Kid'owi z uśmiechem i ponownie zwróciłam się do Malborka - A ty, możesz uniknąć kryminału jeśli weźmiesz się w garść...i w Fairy Tail dostałbyś na to szansę. Ale skoro nie chcesz to oddamy ci tym miłym panom... - Pokazałam na stojących niedaleko strażników, prawdopodobnie patrolujących miasto -...a oni cię przymkną i w ten oto sposób ty skończysz w więzieniu a ja i Kid dostaniemy nagrodę za misję.
  - Dobrze wierzę ci... - nie ona oszalała ale ja uśmiechnąłem się trochę nie szczerze... Oby on się nie zgodził... proszę cię świecie!
- Czy ty powiedziałaś... nagrodę? Pieniężna co nie? - aż mi się oczy zaświeciły ze szczęścia, a przyozdobił je chytry i szatański uśmiech - Może dam jeszcze jedną szansę tej waszej idio... wspaniałej gildii! Pełnej idio... wspaniałych ludzi!
- Tak pieniężna...ty chyba nie wiesz na jakiej zasadzie działają gildie...Cieszę się, że się zgadzasz! Mam nadzieje, że nie pożałujesz swojej decyzji! - Chwyciłam go za dłoń, ciągnąć za sobą także Kida i skierowałam się w stronę sklepu. W końcu musimy im oddać pieniądze.
I właśnie spełnił sie mój koszmar... nigdy nie wierzyłem ,że to się stanie... to okropne ... - Amane nie bądź głupia przecież wiesz ... on z nami idzie tylko dla pieniędzy ... dla niego nie ma rzeczy cenniejszej niż waluta ... nie powinnaś sie z nim zadawać ... on cię ściągnie na złą droge ... nie przyjaźni się z ludźmi uzależnionymi od ruletki ! - mówiłem nawet nie szeptem ... Malbork był tak zajęty marzeniami ,że nawet nie reagował.
Waluta... pieniądze... dolary! Ci idioci właśnie dali mi szanse na prawie darmowe pieniądze! Zdobędę zaufanie tego krasnala i sami z Kid'em odwalą za mnie robotę! Boże jakie ja szatańskie plany mam...jestem zajegenialny! Istne, czyste zło! Dziękuje wam geny siostry...
 Ścisnęłam mocniej dłoń Kida :
- Wiem, że robi to dla zysku ale nie chce żeby kradł...chce mu pomóc...albo przynajmniej spróbować! To będzie trudne, może nawet graniczyć z niemożliwością..​. ale jesteśmy z Fairy Tail a dla nas nawet rzeczy niemożliwe są do wykonania. - Szeptałam do Kida co chwila zerkając na rozmarzonego Malborka - A jeśli uda mu się ściągnąć mnie na złą drogę...to wiem, że nie zostawisz mnie samej i pomożesz wyjść z dołu, w który wpadnę. - uśmiechnęłam się patrząc w jego oczy.
- Twój optymizm mnie wielce zadziwia... - uśmiechnąłem się do niej... ona chce robić rzeczy niemożliwe... chciałbym w nią wierzyć ale nie mogę... - oczywiści, że ci pomogę! Ale to co chcesz zrobić jest niemożliwe.
Oni myślą ,że jestem głuchy chyba... jeszcze tak trochę postoje sobie jeszcze tak bo oni mówią ciekawe rzeczy... debile jedni! Po co ja z nimi gadam to nie wiem...
- Wiem, że jest ale jak człowiek chce to potrafi! - Stanęliśmy pod wcześniej okradzionym przez Malborka sklepem. Wzięłam wdech i spojrzałam na Malborka - Ruda małpo twoja mina mówi wszystko...stój tu grzecznie z Kidem a ja idę oddać pieniądze - Wyjęłam woreczek z kieszeni i weszłam do sklepu z głośnym "dzień dobry"!
O matko... popatrzyłem chwile na Malborka i zmarszczyłem brwi... ten kurdupel irytował mnie i jeszcze do tego uśmiechał się z tym swoim szatańskim wyrazem twarzy... tak mnie wkurzał, że zabrałem najbliższy kij i uderzyłem go w głowę - Nie gap się tak! I uczesz się!
On atakuje ogniem to ja oddam ogniem... tak oto rozpętała się wojna! I zaczęliśmy się nawzajem odkładać kijami po głowach....nic tylko podłożyć pod to muzykę.
Ledwo wyszłam ze sklepu z nagrodą a uśmiech uciekł z mojej twarzy, kiedy prawie oberwałam kijem w głowę...zacisnęł​am pięści ze złości i uderzyłam oboje w głowę :
- Uspokójcie się albo zaraz oboje będziecie zbierali zęby z ziemi! - Krzyknęłam wręcz kipiąc złością.

- Dobrze, dobrze Amane-chan już nie będę ... - odezwałem się patrząc wrogo na tego debila ... to on mnie zirytował, więc to jego wina ..... tak sobie będę wmawiać.
- Dobrze kras... Amane-chan - prawie nazwałem ją krasnale ... oddałem wrogie spojrzenie Kid'a tylko moje przyozdobił szatański uśmiech. To on mnie walnął ... może go zirytowałem ale to dalej jego wina! Tak sobie będę wmawia.
- Jesteście do siebie nieznośnie podobni... - westchnęłam z rezygnacją i poszłam przed siebie w stronę gildii. Niech się biją kijami jak chcą! A ja w tym czasie pójdę na lody albo ciasto... -...tylko co będzie lepsze? - mruknęłam do siebie. 
- Ja i on?! Podobni?! No chyba nie! - oburzyłem się ... no ja go nienawidzę serdecznie! Najchętniej to bym go udusił jego własną tchawicą i powiesił na latarni! - Chyba muszę wracać do domu, późno się zrobiło ...
Właśnie teraz mnie o świeciło ... - No ja też muszę wracać! Moje kochane siostry czekają! - uśmiechnąłem się i niczym od anioła biła ode mnie biała aura ... - Pa pa Amane ! - przytuliłem ja a zaraz potem niechętnie Kid'a - Pa pa Kid! - odszedłem i zniknąłem za rogiem ... wy myślicie, że ja tak z czystego serca? Lata bycia kieszonkowcem mi się przydały, bo zapierniczyłem im tą całą nagrodę!
Byłam zdziwiona kiedy Malbork mnie przytulił. Może jednak dotarło do niego coś z tego co mu powiedziałam. Uśmiechnęłam się szeroko - Kid, czekaj musimy się podzielić nagrodą! - sięgnęłam po nagrodę za misje ale ku mojemu przerażeniu nie miałam jej! Zgubiłam ją? Niemożliwe....- ...MALBORK!