-.... Pytanie
retoryczne....oczywiście że nie macie.-usiadłem na krześle
naprzeciwko nich, spojrzałem po pomieszczeniu.... piwnica Honey
Bone... chyba najbardziej bezpieczne miejsce gdzie mogłem je
zabrać.... dobra znajomość procentuje-Więc? Macie coś na swoją
obronę?
-Moja wina, że
mnie uwięził ...-chciałam do powiedzieć ojciec ale ugryzłam się
w język. Utkwiłam wzrok w sufit. Najchętniej zamknęłabym oczy i
już nigdy ich nie otworzyła. W tej chwili nawet burczenie żołądka
mi nie przeszkadzało. Dalej starałam się ogarnąć wspomnienia
ostatnich kilku dziesięciu godzin. Nie miałam nawet siły się
podnieść.
-
Nie uwięził by Cię gdybyś nie wtrącała nosa do cudzych spraw,
dodatkowo totalnie narażając innych....-Pokręciłem głową
wzdychając....ciężko jest być jedną z nielicznych osób w tej
gildii które wpierw pomyślą, a potem zrobią...- A przez swój
wybryk dowiedziałaś się tylko tego co ja wiem od dawna i co
starałem się by nie wyciekło na zewnątrz.- spojrzałem na Katsumi,
wciąż wyglądała nieciekawie wiec zwiększyłem nieco stężenie
tlenu przy niej by szybciej do siebie doszła...-A co do
Ciebie....twoja arogancja smoczego zabójcy jest aż tak duża? A co
jeśli zamiast jednego zakładnika zyskał by i drugiego?
Wywróciłam
oczami. Miał rację ale przesadzał. -Och daj już spokój. Dałabym
sobie radę... Wciąż byłam oszołomiona brakiem tlenu i tym co się
stało. Akihiro jest tutaj a ja muszę go zabić. - Znasz sytuację.
Musiałam to zrobić... Mruknęłam pod nosem i zacisnęłam dłonie
w pięści.
-Wcale się nie
wtrącałam, no chyba, że wtrącanie to mój nagły
powrót.-powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Akurat teraz
mój ojciec sobie o mnie przypomniał...i jeszcze mu przeszkadzam.
Zmrużyłam oczy dalej wpatrując się w sufit. Mam za mało
informacji...
Pokręciłem głową ponownie wzdychając.... Do nich zupełnie nic nie dociera... Zupełnie jakbym mówił do kamienia. Wszystko co planowałem mogło się obrócić w gruzy. Pieprzyć to...muszę ich uświadomić bo mogą zniszczyć mi całość.- Znam ich cel i co planują. Akime i tak byś odzyskała wolność przez Katsumi, lecz nieco później i przy mniejszym ryzyku. W dodatku wybiłbym mu argument z ręki. -spojrzałem przez chwilę na Katsumi- Powinniście się domyślić kto jest jego prawdziwym celem. Całość zaplanował na czas finału. Więc wtedy ich przygotowanie do obrony było najsłabsze... Zależało mi by nie zdawał sobie sprawy że wiem co konkretnie on planuje... Dlatego nie powiedziałem tego nikomu oprócz mistrza... każdy kto miał wiedzieć dowiedział by się w noc przed finałem. I wolałbym by tak zostało. -Nie martw się. Nikomu nie mam zamiaru tego wypaplać.-i tak by mi się nie opłacało. Podniosłam się do siadu. Zgaduję, że wyglądam jak zombie. Spojrzałam błagalnie na Esta-Powiedz że masz jeszcze jabłka?-jak na potwierdzenie słów zaburczało mi po raz setny w żołądku.
Pokręciłem głową ponownie wzdychając.... Do nich zupełnie nic nie dociera... Zupełnie jakbym mówił do kamienia. Wszystko co planowałem mogło się obrócić w gruzy. Pieprzyć to...muszę ich uświadomić bo mogą zniszczyć mi całość.- Znam ich cel i co planują. Akime i tak byś odzyskała wolność przez Katsumi, lecz nieco później i przy mniejszym ryzyku. W dodatku wybiłbym mu argument z ręki. -spojrzałem przez chwilę na Katsumi- Powinniście się domyślić kto jest jego prawdziwym celem. Całość zaplanował na czas finału. Więc wtedy ich przygotowanie do obrony było najsłabsze... Zależało mi by nie zdawał sobie sprawy że wiem co konkretnie on planuje... Dlatego nie powiedziałem tego nikomu oprócz mistrza... każdy kto miał wiedzieć dowiedział by się w noc przed finałem. I wolałbym by tak zostało. -Nie martw się. Nikomu nie mam zamiaru tego wypaplać.-i tak by mi się nie opłacało. Podniosłam się do siadu. Zgaduję, że wyglądam jak zombie. Spojrzałam błagalnie na Esta-Powiedz że masz jeszcze jabłka?-jak na potwierdzenie słów zaburczało mi po raz setny w żołądku.
Przyłożyłem
dłoń do czoła....-Czy was cokolwiek obchodzi co do was mówie?...
Nie ważne. I nie raczej nie ma... Inaczej za szybko by się
skończyły.
Spojrzałam w bok
i wzięłam głęboki wdech. -Przepraszam zareagowałam zbyt
impulsywnie... po prostu wyczułam jej zapach i się zaniepokoiłam...
Nic nie powiem. Nikt nie może o tym wiedzieć, masz rację. Nie
mogłam uwierzyć w to co się stało. Uspokoiłam oddech i
spojrzałam na Esta -Więc co planujesz?
-Zmiażdżyć gdy
będą na to najbardziej podatni...-od powiedziałem rzeczowo nieco
bardziej opanowany....niepotrzebnie ujawniałem emocje- Dowiecie się
w swoim czasie. Na razie nie mówcie nikomu...oraz unikajcie miejsc
gdzie można by było łatwo was wypatrzeć przez obcych...-wstałem
i powędrowałem do wyjścia.
Prychnęłam pod
nosem. Cały Esteban. Nigdy nie zrozumiem tego człowieka. Bąknęłam
jeszcze coś niezrozumiałego, nawet dla samej siebie, pod nosem.
Zaraz on...NIE MYŚL O TYM! Lepiej pomyślę skąd skombinować
jedzenie...tak...tak będzie lepiej.
-Dobrze się już czujesz?-zapytałam spoglądając na Kat. Wstałam dość chwiejnie. Muszę się udać do Porlisici...
-Dobrze się już czujesz?-zapytałam spoglądając na Kat. Wstałam dość chwiejnie. Muszę się udać do Porlisici...
-Tak nic mi nie
jest. Lekko boli mnie głowa przez chwilowe nie dotlenienie ale jest
dobrze. - podeszłam do Ame i pomogłam jej utrzymać pion.-Za to ty
nie wyglądasz najlepiej... chodźmy po pomoc. - męczyła mnie ta
sprawa z Akihiro ale postanowiłam zostawić to na później...
-Poradzę sobie.
I tak muszę iść do tej staruchy...-bąknęłam pod nosem.
Chwiejnie ruszyłam w kierunku wyjścia-Mistrz jest u
siebie?-zapytałam. Muszę jeszcze złożyć raport.
-Wydaje mi się
że tak.. Skoro nie chcesz pomocy to proszę bądź ostrożna.
Słyszałaś co mówił Est... Planują atak i wykorzystają każdą
okazję a ty jesteś osłabiona. -powiedziałam cicho i spojrzałam
jej w oczy.